piątek, 30 sierpnia 2013

Nowości w mojej kosmetyczce

Ach, jak ja uwielbiam wizyty kuriera! :) Nareszcie zawitała do mnie paka dermokosmetyków.


A w niej nowości...
1. Krople do oczu Bepanthen- jako osoba nosząca szkła bez kropel nie potrafię się obejść.
2. Avene Antirogeurs koncentrat na utrwalone zaczerwienienia (nie to, żebym jakieś miała. Bardziej chodzi mi o zredukowanie moich wiecznie rumieniących się polików)
3. Avene Antirogeurs krem na naczynka na dzień SPF 20 (wiem, mały filtr. Innego kremu o takich właściwościach niestety nie znalazłam).
4. Woda termalna Avene
5. Suchy szampon Batiste o zapachu tropikalnym

Oraz staruszkowie :)
6. Cetaphil MD Dermoprotektor- nie zliczę, które to już opakowanie. Absolutnie uwielbiam ten produkt.
7. Auriga Flavo C serum 8%- gości u mnie po raz trzeci. Póki co nie zanosi się, bym wymieniła je na coś innego :)


Tak sobie myślę, że większość tych kosmetyków jest do pielęgnacji twarzy. Po dłuższej chwili dorzucę jeszcze, że muszę to wszystko jakoś fajnie poukładać, by zgrało się z moją pielęgnacją przeciwko przebarwieniom oraz doraźną kuracją przeciwtrądzikową, która już została zakończona (sukcesem z resztą) przez dermatologa.

Pozdrawiam Was ciepło!
Zniecierpliwiona pierwszych testów,
Milu.

Jak przedłużyć trwałość lakieru do paznokci?

Lakier na moich paznokciach trzyma się od 2 do 7 dni. Wszystko zależy od tego, z jakim lakierem mam do czynienia, czy pod lakier nałożę bazę, oraz czy manicure uwieńczę warstwą top coatu.

Tak napisałabym jeszcze jakiś czas temu. Wszystko zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy do rytuału włączymy jedną czynność, czyli odtłuszczenie płytki. Posłuchajcie...

Do przedstawienia efektu posłużyłam się lakierem Wibo Gel like w kolorze Peaches and Cream. Wybrałam go ze względu na to, że jest to mój najtańszy i jednocześnie najgorszy jakościowo lakier. Kolor jest cudowny, konsystencja fajna. W dodatku jest niezmiernie tani: cena bez promocji to 6 zł! Jedynym mankamentem jest jego trwałość. Lakier ten nałożony nawet na bazę potrafił trzymać się na moich paznokciach tylko 1 dzień. Nie żartuję! Często już dzień po pomalowaniu płytka miewała pierwsze odpryski! Do czasu :)

W sobotę pomalowałam paznokcie, nakładając dwie warstwy lakieru. Żadnej bazy, żadnego top coatu. Z jedną małą różnicą... Zanim zdradzę sekret, chcecie zobaczyć moje paznokcie 6 dni po pomalowaniu?


Lakier nadal prezentuje się bardzo ładnie, prawda? Tak samo jest na żywo. Trzeba się wpatrzyć, by dostrzec mankamenty :) 

Teraz najważniejsze: jak to się stało?
Tym małym cudotwórcą jest tutaj spirytus salicylowy, którego użyłam do odtłuszczenia płytki po zmyciu poprzedniego lakieru. Nic więcej! 


Czyż nie wydaje się to paradoksalne, że produkt kosztujący ok. 2 zł jest w stanie wydłużyć trwałość lakieru sześciokrotnie? :)


Patent z spirytusem u mnie sprawdza się rewelacyjnie. A Wy Dziewczyny co robicie, by lakier na Waszych paznokciach trzymał się dłużej?

Pozdrawiam Was serdecznie!

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Zdenkowani i ich następcy

Mistrzynią w zużywaniu nie jestem. Uzbierało mi się jednak kilka produktów i już kupiłam zamienniki, dlatego muszę się wygadać. Zaczynajmy!


1. Lakiery
Wella Shochwaves Mocne utrwalenie została wymieniona na Schwarzkopf Taft Volumen. Porównując (miałam już okazję ten drugi wypróbować), Taft jest o niebo lepszy. Chodzi mi o utrwalenie, bo zapachy obydwa mają duszące. Zobaczymy co będzie na dłuższą metę :)

2. Peelingi
 Zdenkowałam peeling cukrowy Tutti Frutti z Farmony o zapachu 'melon i arbuz', który dostałam od mojego TŻ. Zapach niestety był czysto teoretyczny. Nie wyczuwałam tu żadnego z wyżej wymienionych owoców. No, może na początku... Później było bardzo chemicznie. Raczej nieprzyjemnie... Ale! proszę Państwa, jest jedno ale! A raczej dwa :) Tutti frutti nie zachwyca zapachem, ale działaniem jak najbardziej! Bardzo fajnie peelinguje, nie za mocno, nie za lekko- w sam raz. Konsystencja również bardzo przyjemna w użyciu, peeling nie przelewał się między palcami. Produkt pozostawiał po sobie lekki film na na skórze, co mnie osobiście nie przeszkadza. Przynajmniej nie czułam efektu suchości :) Pudełko po produkcje mnie oczarowało i na pewno go nie wyrzucę. Muszę tylko wymyślić do czego go wykorzystać. :)
Produkt zastąpiłam peelingiem solnym z Rossmanna Wellness & Beauty Algi i minerały morskie. Co mogę powiedzieć po pierwszych testach? To dopiero zdzierak! Pierwsze użycie nie było najprzyjemniejsze- na nogach odczuwałam szczypanie. Skóra jednak się przyzwyczaiła i teraz nie mogę się bez niego obejść. Oby tak dalej!

3. Tusze do rzęs
Maskara Rocket Volume z Maybelline wymieniona na słynną Pump up Lovely. Nie ma porównania, Moje Drogie. Rocket Volume naprawdę świetnie pogrubiało rzęsy i dodawało objętości. To był mój absolutny ulubieniec. Ta druga póki co wydaje mi się tylko rozdzielać (co robi lepiej) i wydłużać. Zobaczymy!

4. Płyny do płukania jamy ustnej
Listerine Zero zastąpiłam Colgate Plax. Płyny do płukania jamy ustnej absolutnie uwielbiam. Zawsze wybieram te bez alkoholu, najdelikatniejsze. Listerine był bardzo fajny. Dawał świetne uczucie świeżości. Colgate Plax póki co też mi się podoba.

5. Pasty do zębów
Pasta Elmex Sensitive wymieniona na Sensodyne Obudowa i Ochrona oraz Duraphat 5000 z firmy Colgate. Elmex stosuję już lata. Jest świetna dla wrażliwych zębów i dziąseł.
Ta sensodyne to dla mnie nowość- wydaje mi się jednak fajniejsza, gdyż wspaniale odświeża i orzeźwia. I o ile jest tak samo delikatna, nazwę ją pastą idealną. Zobaczymy! :)
Duraphat 5000 polecił mi dentysta na moje lekko odsłonięte szyjki zębowe (uroki noszonego kiedyś aparatu ortodontycznego). Jestem ciekawa jej działania.

6. Płyn micelarny do demakijażu
Bioderma wymieniona na Biodermę :D Sensibio, jak zwykle. Uwielbiam ten płyn micelarny. Świetnie zmywa makijaż. Moja wrażliwa skóra bardzo go lubi, nigdy źle nie reagowała. Z oczami trzeba się troszkę namęczyć, ale do demakijażu twarzy jest idealna. Na pewno kupię ją ponownie :)

7. Toniki
Łagodny tonik bezalkoholowy Oeparol wymieniony na to samo. To również moje kolejne butelki. Absolutny hit roku 2013. Dzięki zawartości wiesiołka tonik świetnie łagodzi podrażnioną skórę, przynosi ukojenie. Jest delikatny i bezalkoholowy, co dla mnie jest bezwzględnym wymogiem w pielęgnacji cery. Delikatny, o cudnym zapachu. Nie zapycha. Być może poświęcę mu kiedyś cały post, jest naprawdę wart uwagi.

8. Hydrolat
Na koniec Hydrolat oczarowy z Biochemii urody. Bardzo fajny produkt. Delikatny, wspaniale łagodził. Posiada właściwościach antybakteryjne. Właściwie podobny jest do Oeparolu przedstawionego powyżej. No właśnie, jest na tyle podobny, że nieprędko kupię go ponownie. Oeparol znajdę w każdej aptece, a produkty z BU zamawiam co jakiś czas.


To by  było na tyle. Zdaję sobie sprawę, że post jest bardzo długi... Ja jednak cieszę się, że opróżniłam szafkę z pustych opakowań :D

Jak Wam idzie denkowanie? Ja staram się z całych sił zużywać produkty przed kupnem nowych. Z różnym skutkiem... :D

Trzymajcie się ciepło!

Pozdrawiam cieplutko,
Milu

piątek, 23 sierpnia 2013

Ulubione zapachy lata

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam lato! I choć mój urlop dopiero przede mną, nie oznacza to, że nie zasmakowałam letniej wolności :) W każdy możliwy weekend, w każde popołudnie czy też wieczór starałam się chłonąć ten upalny, jakże ulotny czas.
Dziś będzie właśnie o zapachach lata... tych kosmetycznych oczywiście :)


1. Balsam do ciała Dove z mleczkiem migdałowym i hibiskusem
Mieszankę migdała i hibiskusa pokochałam od pierwszego powąchania. :) Zapach jest niesamowity! Słodki, niezwykle przyjemny- kojarzy mi się z kremem do opalania. Używałam go szczególnie chętnie wtedy, gdy odsłaniałam trochę ciałka w te gorące dni. Nie dość, że  cudownie pachniał, to jeszcze pięknie wygładzał i zmiękczał moją skórę.

2. Perfumy Halle by Halle Berry
Ze zużycia widać, że to nie pierwsze ich lato :) Niesamowicie słodki, zmysłowy, seksowny zapach. Osobiście wyczuwam w nim wanilię lub karmel. Jednakże w nutach zapachowych określonych przez producenta nie ma o nich mowy:
nuta głowy: liście figowe, gruszka i sycylijska bergamota.
nuta serca: hibiskus, mimoza i frezja,
nuta bazy: sandałowiec, piżmo, kadzidło, bursztyn.

3. Miętowy balsam do ust Bentley Organic
Mięta... na upały i nie tylko! Niesamowicie odświeża i orzeźwia. Uwielbiam jego oleistą konsystencję! Usta są po nim mięciutkie i odżywione. Pięknie błyszczą. Po pierwszym użyciu czułam lekkie szczypanie... Teraz nie mogę się bez tego balsamu obejść. :)


To by było na tyle. Czy po lecie te trzy produkty pójdą w odstawkę? Oczywiście, że nie! Wręcz przeciwnie- w te coraz chłodniejsze dni będą moją namiastką słońca... namiastką wolności :)


Jakie są Wasze ulubione zapachy lata?

Ściskam cieplutko,
Milu.